
Zbudowałem kampera za 15 tysięcy złotych, żeby móc realizować marzenia
Końcowa wersja naszego auta kosztowała w sumie około 15 tysięcy złotych, ale przez pierwszy rok mieszkaliśmy w aucie z o wiele surowszą zabudową. Pozwoliło nam to dokładnie sprawdzić czego nam naprawdę potrzeba w podróży, a bez czego możemy się obejść. Przeczytaj artykuł i przekonaj się, że do realizacji marzeń nie potrzeba dużych pieniędzy, jedynie uporu i wytrwałości w dążeniu do celu.
Skąd pomysł na własnego kampera?
Decyzja o zakupie vana i przebudowie go na kampera zapadła bardzo szybko. Zachorował nasz czworonożny towarzysz podróży i potrzebowaliśmy dla niego stałego dostępu do insuliny, która z kolei musi być przechowywana w lodówce. Wcześniej podróżowaliśmy głównie autostopem, śpiąc na dziko pod namiotem, ale nasz psiak nie dałby już rady z nami jeździć w tym formacie. Zapisałem się więc na kurs prawa jazdy i po kilku miesiącach i dwóch podejściach do egzaminu odebrałem dokument. Jestem osobą po amputacji lewej nogi, dlatego szukaliśmy samochodu z automatyczną skrzynią biegów, co w połączeniu z naszym niewielkim budżetem, ograniczyło nasz wybór do dosłownie dwóch egzemplarzy na rynku wtórnym.
Baza, czyli trochę o samym aucie
Za bazę dla naszego domu na kółkach posłużył van, popularnej w Europie marki wyposażony w automatyczną skrzynię biegów. Ze względu na liczne ogniska rdzy udało mi się utargować końcową cenę na 6600 złotych, co było dla nas już sporym sukcesem na samym początku. Niestety ani ja, ani moja żona nie znamy się na motoryzacji, przez co nie zauważyliśmy wielu innych usterek. Na starcie musieliśmy wymienić między innymi tłumik, zawieszenie, rozrusznik czy alternator. Koszt serwisu wyniósł nas około 4500 złotych, czyli auto gotowe było do jazdy dopiero po wydaniu około 11 tysięcy złotych. Delikatnie przekroczyliśmy założony budżet, ale z radością przystąpiliśmy do dalszych prac.
Materiały z drugiej ręki i odzysku pozwalają obniżyć koszty
Nasz van miał dwie odsłony. Pierwsza zabudowa była bardzo surowa, a prace nad nią trwały raptem dwa tygodnie. Druga była już o wiele lepiej dopracowana i wykonałem ją po powrocie z kilkumiesięcznej podróży. Wyjazd ten pozwolił nam ocenić, czego naprawdę potrzebujemy, bez czego możemy się obejść i co jest nam niezbędne do życia. Za pierwszym razem dostałem skrawki materiałów od firmy zajmującej się przebudową kampervanów, ale za drugim razem zdecydowałem się na zakup sklejki po demontażu. Pozwoliło mi to samodzielnie zaprojektować przestrzeń do przechowywania tak, aby całe 3 metry kwadratowe vana w pełni wykorzystać. Za stelaż szafek i łóżka posłużyły kantówki, a na wszystkie materiały wydaliśmy około 500 złotych.
Panel solarny okazał się niezbędny
Projektując pierwszą zabudowę, stwierdziliśmy, że wystarczy nam energii dostarczanej za pomocą regulatora ładowania, jednak życie szybko to zweryfikowało. Po powrocie z Turcji nasz akumulator hotelowy nadawał się do wyrzucenia, ponieważ stale był niedoładowany, co skróciło jego żywotność i wydajność. Dokupiliśmy więc za około 700 złotych panel 340 W i regulator ładowania za 500 złotych. Konieczny był też zakup nowego akumulatora, to kolejne 500 złotych, ale są to rzeczy, które powinny być nowe, żeby w pełni spełniały swoją rolę.
Materace i fotele
W nowym vanie zadbaliśmy też o lepsze wykończenie wnętrza przy pomocy kolorowych tkanin. Krawcowa z polecenia uszyła nam pokrowce na przednie fotele z polskimi akcentami, oraz ściągalne pokrowce na materace. Za materiały zapłaciliśmy około 300 złotych, a robociznę 250 złotych. Efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania, ponieważ auto nabrało charakteru i przyjemnie spędzało się w nim czas mimo niewielkiej przestrzeni.
Malowanie karoserii
Zawsze uważałem, że w rejonach, w które się zapuszczamy, powinniśmy mieć samochód wyglądający biednie, żeby nie przyciągał złodziei i innych kłopotów. Nasz van wstępnie miał być biały z delikatnymi kolorowymi akcentami, jedna finalnie wyszedł bardzo kolorowy, a biała barwa widoczna była jedynie miejscowo. Farby, podkłady i lakiery dostaliśmy za darmo. Były to najczęściej końcówki opakowań, które nie były do niczego przydatne poprzednim właścicielom. Jedynie do plastików, boczków i deski rozdzielczej kupiliśmy materiały ze sklepu dla majsterkowiczów. Wydaliśmy około 400 złotych na całe malowanie, ale zdecydowanie było warto.

Mieszkaliśmy w vanie dwa lata
W naszym busie mieszkaliśmy około dwóch lat, a w szczytowym momencie towarzyszyły nam trzy psy. Auto pozwoliło nam odwiedzić Turcję, Bułgarię i wiele europejskich krajów. Mieszkaliśmy w nim, pracowaliśmy i komfortowo podróżowaliśmy, gdyby nie kłopoty ze skrzynią biegów, służyłoby nam do dziś. O tym jak straciliśmy nasze auto w Afryce, przeczytasz tutaj.
Jeśli masz tylko możliwość pracy zdalnej, lub wcześniejszego odłożenia sobie trochę gotówki, ale wahasz się, ponieważ wszyscy dookoła mówią, że kampervan musi być luksusowy i na bogato, to włóż to między bajki. Widzieliśmy wiele tego typu aut na naszej drodze i ich właściciele ze strachu przed kradzieżą parkowali albo na polach namiotowych, albo na monitorowanych parkingach dużych sklepów, nigdy na dziko. Jeśli tak jak ja kochasz podróżować, to głosu swojego serca i jedź, poznawaj ludzi i świat, kolekcjonuj wspomnienia, bo tego nikt Ci nie odbierze.
